Gdzie się nie rozejrzeć pełno dookoła Pań z torbami w ręku. Oczywiście sporo filcowych uroczych haftowanych - taka moda teraz. A dlaczego z tej mody mają nie skorzystać małe modnisie? Moja córcia to mega modnisia więc od niej się zaczęło :) Ona ma chyba trzy sztuki a inne sztuki koleżanki mają i dziewczyny też są na topie modowym :)
Pierwsze pod nóż znaczy pod maszynę poszły torebki ala shopperka. Takie idealne na zakupy z mamusia ;) Torebki oczywiście podstawa to muszą być kolorowe. Nie szare, nie czarne tylko KOLOROWE! No i jeszcze jakiś bajer musi być z przodu no bo jakby inaczej. A w środku wykończenie jak należy czyli jak u mamy podszeweczka musi być bo inaczej jak to tak.
I tak powstała seria tęczowa bo do wyboru do koloru w niej można znaleźć i oczy nacieszyć. No ale wiadomo torebka jest filcowa więc dbać też trzeba i córeczka od mamusi musi się od najmłodszych lat uczyć jak troszczyć się o swoją towarzyszkę torebusię :) Czyli jak trzeba wyczyścić albo jak się zmechaci "ogolić" z tych kotów. Porządek w środku też czasami trzeba zrobić bo jak to się mówi porządek musi być :)
No ale pewnego dnia trzeba było iść dalej i uszyć coś dla odmiany. Zatem nadeszła kolej na listonoszki do kolekcji. Listonoszki oczywiście zamykana muszą być - tu się świetnie sprawdziło małe zamknięcie magnetyczne. Pasek oczywiście musi być regulowany bo jak się torebkę w zimie wkłada na puchatą kurtkę to wiadomo że jak się kurtkę zdejmie to torebka prawie po ziemi się ciągnie jak się ma z 90 cm wzrostu :) No więc regulacja potrzebna koniecznie. Trochę się na początku powściekałam przy wszywaniu podszewki. No bo małe to to i ciężko wszędzie dojść. Ale w końcu znalazłam sposób i już teraz się nie wściekam :)
No i nawet w szaroburej zimie można mieć trochę koloru. A uśmiech dziewczynki która dumnie maszeruje z torebka - BEZCENNE :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz